Powolne wycofywanie się obecnego rządu z kompletnie niewłaściwej
idei obchodów Roku Rosji w Polsce oraz Roku Polski w Rosji pokazuje, że
sprzeciw jednak ma znaczenie. Tłumaczenie rządzącym spraw, które wydają
się części społeczeństwa oczywistymi może powodować uczucie beznadziei,
jest jednak ze wszechmiar celowe.
Oczywiście należy zakładać, że prawdziwe powody tej decyzji nie są
podyktowane rzeczywistą oceną sytuacji a wynikają jedynie z chęci
ewentualnej poprawy pozycji w sondażach. Trudno jednak wymagać od
wszystkich, aby mogli działać i myśleć samodzielnie i niezależnie.
Przerażający jest jedynie rozmiar tego zjawiska.
Jakie by jednak motywacje nie kierowały decyzjami rządu,
nie można ustawać w publicznej krytyce jego posunięć. Co równie ważne,
należy starać się by krytyka ta była nagłaśniana medialnie, bo jedną z
rzeczy, których Premier Donald Tusk obawia się najbardziej, jest
możliwość zmącenia jego pracownicie kreowanego przez sztaby PR-owe
wizerunku.
Niebawem będziemy mieli okazję obserwować spektakl
ślepego posłuszeństwa, gdy wczorajsi zwolennicy obchodów, zarówno po
stronie rządowej, jak również w ""zaprzyjaźnionych mediach, będą z
podobnym zapałem bronić decyzji premiera o odwołaniu obchodów,
wychwalając roztropność szefa rządu, jego konsekwencję i zaangażowanie.
Musimy jeszcze chwilę poczekać - Donald Tusk niebawem znowu zacznie "mówić Kaczyńskim"...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz