niedziela, 8 marca 2015

Kto wypuścił wściekłego psa?

W dniu wczorajszym Twitter szeroko relacjonował wystąpienie Jerzego Urbana w nowym programie Agnieszki Gozdyry "Skandaliści". Ponieważ podobnych produkcji nie oglądam - a decyzja wynika z głębokiej troski o stan własnego zdrowia, nerwów, etc., bazuję na przekazach pośrednich. Proszę mi wybaczyć ewentualne błędy wynikające z tego powodu.

Podobno wystąpił w stroju biskupa. Podobno, jak zwykle zresztą, wylewał z siebie strugi jadu. Podobno grał na znanych i sprawdzonych strunach - pedofilii, antyklerykalizmie, waleniu w przeciwników. Podobno prowadząca program nadskakiwała gościowi, przymilała się doń i ponoć była ogólnie zachwycona.

Nie mam specjalnych pretensji do Jerzego Urbana za słowa wypowiadane przez niego przy okazji wszelkich medialnych wystąpień. Przeciwnie, traktuję go jak wściekłego psa, zwierzę w istocie nieszczęśliwe z powodu swego upośledzenia. Warto jednak podkreślić, że od chorego na wściekliznę zwierzaka odróżnia go świadomość zła, które od wielu lat generuje. Niewątpliwie jednak w obu przypadkach porównywane przeze mnie stworzenia nie posiadają wpływu na swoje położenie ani możliwości zmiany zachowania.

Co zatem w całej sprawie przeszkadza mi najbardziej? Pójdźmy dalej za przyjętą na początku analogią - ktoś szalejącemu na podwórzu stworzeniu odpina łańcuch i otwiera furtkę, wypuszczając je na ulicę pełną ludzi. Tak samo jak wiadomą rzeczą jest, że spuszczający psa z łańcucha jest odpowiedzialny za rozwój dalszych wypadków, tak i tu - prowadząca, czy też osoba ją nomen omen, prowadząca w oczywisty sposób bierze na swoje barki wszelkie konsekwencje wynikające z zapraszania do studia szubrawców pokroju Urbana.

Pójdę jednak dalej - ten pies nie tylko miał kogoś ugryźć, ale miał odwrócić uwagę od spraw ważniejszych. Emisja programu była nieprzypadkowa. Wczorajszy dzień upłynął pod znakiem dwóch politycznych wydarzeń - konwencji Bronisława Komorowskiego i wizyty Andrzeja Dudy w Londynie.
Przekonanie graniczące z pewnością każe upatrywać w emisji programu sposobu na odwrócenie uwagi przy użyciu i sprawdzonej metody "przykrywki". Chociaż niewątpliwie dla każdego z tych wydarzeń z nieco innego powodu.
Trudno podejrzewać Gozdyrę o sympatyzowanie z Andrzejem Dudą, dlatego oczywiste jest, że jeśli głównym celem występu kanalii w wieczornym programie było przykrycie któregoś z dwóch wczorajszych wydarzeń, to chodziło raczej o konwencję wyborczą prezydenta, która pomimo dość dobrej oprawy okazała się pustą merytorycznie klapą.

Któż zatem nadawałby się do tego lepiej niż Urban, komunistyczny medialny siepacz? Proszę o tym pamiętać, gdy znów zobaczą go Państwo w telewizji.

Proszę również pamiętać kto i w jakim celu szczuje nim z ekranu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz